Rozdział II "Niespodzianki"
***
Peron 9 i 3/4, 1 września
Nadszedł kolejny wiekopomny dzień. Jedni po raz pierwszy wyruszają w podróż ku Hogwarcie, inni ostatni. Wciąż jednak buzują w nich emocję podobne do tych z dawnych lat. Magia nigdy nie przemija. Kolejny rok i jeszcze więcej wrażeń. W tym miejscu po prostu nie może być nudno.
Stali tak, więc na peronie, który od zarania dziejów nie zmienia swego wyglądu, i czekali. Nie obeszło się oczywiście bez rozmów i pewnych przytyków, ale jak na ostatnie wydarzenia był to ogromnie spokojny czas. Nikt nie zginął, a to sukces na miarę Orderu Merlina.
- Hope, błagam Cię. Słyszałam to już milion razy. Muszę rzucić w Ciebie jakąś klątwą, żebyś zamknęła swoją jadaczkę? - zapytała oschle Sara, gdy miała przyjemność po raz kolejny wysłuchiwać jaka to jest durna, ufna i łatwa. Każdy by miał dosyć, a osoba taka jak ona tym bardziej. Robią z niej owieczkę, która wychodzi na spotkanie wilkowi, a prawda jest taka, że równie dobrze to ona może być wilkiem w tej bajce.
- Nie chcę żebyście się kłócili - wyszeptała bezsilnie. Nie miała już pojęcia jakich słów użyć, by dotarło. Powtarzają ten schemat małych wojen za każdym razem. A ona potem się martwi. W sumie to jej wina, że jest taka podatna, ale co zrobić? Rodzina to rodzina, o nią trzeba walczyć.
- A ja chciałabym w tym momencie znaleźć Centaurus'a i robić wszystko, co tak bardzo was kuje w oczy, słoneczko - odpowiedziała i ze swoimi typowym uśmiechem odeszła od siostry. Oczywiście krokiem żyjącej bogini, bo w każdej sytuacji musi utrzymywać swój piękny obrazek. Pewnie nawet, gdyby była od razu po wypadku to wstałaby i poszła przed siebie, by udowodnić, że nie potrzebuję nikogo i niczego. W takich chwilach Hope pomyślała, że jeśli charaktery można by było zobaczyć to już nikt nie powiedziałby, że są podobne. Ona w swoimi mniemaniu nie jest taka wulgarna. Nie żeby ktoś się przyczepiał, ale w sumie była to maleńka hipokryzja. To ona sobie zaczęła wyobrażać "co kuje ich w oczy". Sara ten temat przemilczała. Skomplikowane są te siostrzane relację. Nie tylko one. Braterskie, również nie mają się dobrze, ale o tym już wiemy. Czas nadszedł pokazać żywot typowego, popularnego Gryfona. Jerome Potter ma przecież życie po za swoimi rodzeństwem, mimo, że głównie w ich los lubi się wcinać. Jest starszym bratem, to jego naturalny obowiązek. Gdy nie wchodzi w rolę braciszka ma inne aspirację.
- Matthew musimy coś wymyślić - stwierdził rzeczowo Jerome. Ten chłopak jest prosty i się nie patyczkuję.
- Co? - żadnego wyjaśnienia, głębszego zainteresowania. Na tym to właśnie polegało. Razem pakowali się we wszystko, a żalili tylko po alkoholu.
- Centaurus. Rozbiera wzrokiem Księżniczkę. To jednak nie takie dziwne. Gorzej, że ona chyba też zaczyna. Trzeba coś z tym zrobić. Szybko. Jest okazja, by spotkał się z podłogą. Nie zmarnujmy jej - odpowiedział jakby było to... cóż to jest codzienność. Krzywe spojrzenie, jego brak, plotki. Nie ważne co jest przyczyną. Ci dwaj to Gryfoni, którzy nie zmarnują żadnej okazji do tego, by uderzyć.
- Jakieś konkretne plany? - zapytał. Z nich dwóch to ten drugi był mózgiem operacji. Szkoda, że tylko nim, bo własnego nie posiada.
- Zastanowimy się w drodze. Z tego co słyszałem od prefektów to szykuję się coś z okazji rozpoczęcia roku. Tam możemy go jakoś pogrążyć - powiedział bardzo dumny z tego, że ma informację o których inni mogą pomarzyć. Zawsze wyprzedzał fakty. Do tego jeśli jego źródło się nie myli, to już na starcie będą mieli okazję coś zmalować. Mniej więcej tak kręciło się koło jego życia. Czego jednak oczekiwać po nastolatku?
Zależy po jakim, bo okazuję się, że istnieją tacy co posiadają ośrodek myślowy.
- Hope? Jesteś tu jeszcze? - zapytał delikatnie Rain. Nie miał kompletnie pewności jak sobie radzi tym razem jego przyjaciółka. Nie żeby kiedykolwiek sobie radziła, ale chyba po prostu chciał, żeby było lepiej z jej przystosowaniem się.
- Hmm? Tak. Tak sądzę - odpowiedziała trochę nieobecnym głosem. Czyli miał rację.
- Czyli źle sądzisz. Spróbuję Cię rozweselić dwoma słowami, dobrze? - zaproponował. Miał rzeczywiście jej coś do powiedzenia i wierzył, że ją to ucieszy.
- Strzelaj. Jeśli Ci się uda to pozwolę Ci namówić mnie na wszystko - ona nie miała takiej pewności. Chłopak był takim optymistą, że ciężko powiedzieć, iż myślał trzeźwo.
- Będzie bal - rzekł krótko i czekał na reakcję. Nie pomylił się. Hope może była miła, bała się dużych tłumów, ale jest jedna rzecz, która zmienia wszystko. Taniec.
- Wygrałeś o ile nie kłamiesz - stwierdziła, a cała jej twarz rozpromieniła się.
- Czy kiedykolwiek to zrobiłem? A ta informacja krąży już po całej stacji. Ponoć dyrektor Smith na to wpadł - odpowiedział i złapał się dłonią w okolicach serca udając, że jest załamany brakiem wiary w siebie.
- Ten człowiek zaczyna szaleć. Nowy nauczyciel od OPCM... - zaczęła, ale nie dane jej było skończyć.
- Brakuje słowa znowu. Ta posada jest przeklęta - wciął się chłopak.
- Tak, a teraz daj mi skończyć! Mamy też nowego nauczyciela Eliksirów od tego roku. Co więcej jest to ponoć człowiek, który bardzo niedawno temu skończył Hogwart. Możemy go znać! - mówiła z podnieceniem. Misja uznana za zakończoną powodzeniem.
- Zaczynam się bać co raz bardziej - mruknął i zaczął gilgotać Hope. Nie miał ochoty opowiadać jej jak złe są jego przeczucia i ile rzeczy może się przydarzyć w związku z tym nowym członkiem kadry. Połowa z nich to tylko wygórowane domysły, nie warto się nad\nimi rozwodzić, a ona miała łaskotki tak okropne, że jeśli miałaby wybrać najgorszy rodzaj śmierci to właśnie byłoby to. Tak, więc skończyło się to tym, że oboje turlali się po peronie, a wszyscy patrzyli na nich jakby byli w wieku pierwszoklasistów. W tym czasie jej bliźniaczka, jak przystało na dumną kobietę była zajęta. Hope była pewna, że jest ze swoimi nowym ukochanym, ale prawda była taka, że w tym momencie spędzała czas z przyjaciółką. Po co jednak mówić siostrze prawdę?
- Rodzinne sprawy, tak? - Pytania na które zna się odpowiedź to chyba te najczęściej zadawane.
- Nie. Zazdrość nieudolnej laski, która jest moją siostrą - burknęła jedynie.
- Nie jest tak źle. Ja mam dwóch braci psychopatów. Ty uroczą bliźniaczkę i nadopiekuńczego braciszka - odpowiedziała na to Carina i rzeczywiście tak uważała. Jerome może wtykał nos w nie swoje sprawy, ale jednak zależało mu na rodzeństwie w jakiś pokręcony sposób.
- Ale oboje są mega przystojnymi uczniami i Ślizgonami - mruknęła, bo chciała podejść do Centaurusa, ale coś takiego jak siostrzana miłość się w niej odezwała. Może byli durnymi Gryfonami, ale rodziny się nie wybiera. Rozpętanie burzy za nim pojawią się w szkole i to na oczach wszystkich było głupie nawet jak dla niej.
- Nie używaj tego słowa względem nich. To moi krewni - stwierdziła tylko i uśmiechnęła się na widok Expressu Hogwart. Nareszcie jadą w miejsce, gdzie tętni życie.
***
Hogwart Express, 1 września
Starsi uczniowie mieli zdecydowanie łatwiej. Wystraszone jedenastolatki kręciły się po korytarzu i nie miały pojęcia co ze sobą zrobić. Prefekci próbowali ich jakoś kierować, aby trzymali się wspólnie, bo w końcu starsi mieli swoich kumpli i średnio im się podoba towarzystwo takich dzieci. Zależy od człowieka, ale tak z zasady już jest. Prawie na samym końcu w pustym przedziale usiadła Sara. Kompletnie nie mogła sobie przypomnieć kiedy zgubiła swoją towarzyszkę. Najwyżej odnajdą się po zatrzymaniu pociągu i tyle. Przyjaźniły się, ale potrafiły przebywać też z innym towarzystwem. Problem w tym, że ona nie miała przez chwilę żadnego. Na chwilę, bo nim się dobrze obróciła zobaczyła jak ktoś odsuwa drzwi przedziału.
- Witaj Księżniczko - powiedział Cepheus i zajął miejsce przy oknie na przeciwko niej. Nie na takie towarzystwo liczyła, ale nie miała też nic przeciwko. Chłopak wygląda jakoś (jakoś? to chyba zbyt słabe słowo), jest inteligentny i mało kto wie o nim cokolwiek więcej niż to, iż jest bratem Centaurusa i Cariny. Mogła trafić gorzej.
- Hej - odpowiedziała krótko i zaczęła się wpatrywać się w widok za oknem. O czym niby mogli rozmawiać? Pogoda. Tyle, że nikt nie lubi o niej rozmawiać. Chyba, że jest staruszką, która karmi gołębie, wtedy to inna sprawa. Tak więc siedzieli sobie w przedziale. On gapił się na nią, a ona udawała, że nic jej to nie robi. Co za wspaniała technika. Było to przytłaczające. Musiała przerwać takie zachowanie. Można ją podziwiać, ale we wszystkim trzeba mieć umiar.
- Przestaniesz? - burknęła i zaczęła gapić mu się prosto w oczy. Nikt, chyba, że sama tego nie ze chcę, nie będzie robić z niej żywego obrazu.
- Powinnaś wyrażać się jasno. W tej chwili robię wiele rzeczy. Co konkretnie? - Czy on się z nią droczy? Świetnie. Lubimy gierki? Też można.
- Najlepiej oddychać - warknęła sądząc, że znajdzie jakiś sposób, by się go pozbyć. Czuła, że w głowie ma za dużo. A gdy jest za dużo to wpycha się to innym.
- Jesteś bardzo nerwowa. Radzę Ci w przeciwieństwie do mnie, zacząć - Było coś w tym? Czego chciał? Ma jakiś plan? To wie tylko on sam.
- Proszę, byś przestał się na mnie gapić. Wystarczy? - Jadowity, a zarazem słodki głosik. Miód dla każdych uszu.
- Nie - odpowiedział krótko i posłał w jej stronę uśmiech. Czuła, że szybko nie pójdzie.
- Rozwiniesz się o powód? - Była trochę zła, ale suma, sumarów to podobało się jej, że nie zanudzi się bez Cariny.
- No nie wiem. Siedzi przede mną nie najgorsza dziewczyna. Może to dlatego? - NIE NAJGORSZA? Dobry żart. Ona jest piękna. Wszyscy to wiedzą.
- Tylko tyle? Wstydzisz się powiedzieć jaka jestem? - Nie żeby nie wiedziała, ale gdyby Największe-Opanowanie-Na-Świecie to przyznałoby, miałaby nowe osiągnięcie na swoimi koncie.
- Powiedziałem wszystko, co chciałem. Zawiedziona? - Kobiece uroki urzekały go, jednakże nie omamiały. Potrzeba czegoś więcej.
- Trochę. Chyba muszę udowodnić Ci, że jestem nie najgorsza, a najlepsza - stwierdziła i zrobiła minę, która krzyczała "knuję coś!".
- Próbuj. Życzę powodzenia - odpowiedział i rzeczywiście, był ciekawy. Żałował, iż nie dowie się od razu jakie kroki podejmie, bo do przedziału po raz kolejny ktoś się wprosił.
- Wreszcie Cię znalazłem - stwierdził Centaurus i od razu przysiadł się do dziewczyny. Za nim weszła jej przyjaciółka.
- Chowałaś się, czy co? - zapytała, jawnie, wkurzona przyjaciółka Sary.
- Też się cieszę - mruknęła i pocałowała krótko chłopaka. Ten objął ją i uśmiechnął sam do siebie. Rodzeństwo, jakby raz w życiu pokazało, że są bliźniętami w tym momencie.
- Obrzydliwe - równo powiedzieli i zasłonili oczy.
- Może być znacznie gorzej - stwierdził i zjechał dłonią po jej plecach. Szybko jednak zbyła go.
- Albo lepiej, jeśli nie będziesz się zachowywał - Kolejny oddech uroku. Tego złego i wyrażającego określone, negatywne uczucie.
- Oczywiście, Księżniczko - odetchnął porozumiewawczo i odsunął się od niej.
W przedziale atmosfera przez całą podróż była napięta. Rozmawiali o niczym, bo poruszanie pewnych tematów było zbyt ryzykowne, szczególnie, że Cepheus wciąż wpatrywał się w Sarę.
***
Wielka Sala, 1 września
Uroczyście i dostojnie. Nie licząc gwaru rozmów młodzieży. Nauczyciele byli spokojni i raczej wypoczęci. Wszystkim rzuciło się w oczy, że wśród kadry zmienili się dwaj nauczyciele. Trzeba było jednak przeżyć Ceremonię Przydziału, a potem przemowę dyrektora.
- Sara, widzisz tego nowego? - zapytała drżącym głosem Carina.
- Widzę nawet dwóch, to nie zbyt trudne - odpowiedziała jej.
- Przyjrzyj się temu młodemu. Znamy go. Co z nie fart. Pamiętasz go? - mówiła z przerażeniem.
- Co ty dajesz? Co jest z nim nie tak? Przystojny, młody i może nie zanudzi nas na śmierć. Dostrzegam same plusy - Czyżby czegoś nie dostrzegała?
- Oliver - wyszeptała krótko.
- To nie może być... - zaczęła, ale gdy mu się przyjrzała nie mogła zaprzeczyć.
- Nie może, ale jest. Zabij mnie, błagam - prosiła Carina. Jeśli ją pamiętał to lekcję będą... co najmniej dziwne.
- Damy sobie radę. Może Cię nie pamięta? - Optymizm. Ponoć ratuję życie w niektórych sytuacjach.
- Oby - wydukała tylko, po czym doznała wielkiej radości, gdyż nie musiały kontynuować rozmowy.
Dyrektor rozpoczął swoje przemówienie.
- Witam was drodzy czarodzieje! Naszych nowych uczniów trzeba krótko wprowadzić, a i wy, nasi starzy przyjaciele, musicie wiele usłyszeć. Zaczniemy od małej zmiany w gronie nauczycielskim. Przedstawiam wam starszego już, ale młodego duchem Markusa Fleltcher'a, nowego nauczyciela OPCM. Jest emerytowanym aurorem i z pewnością przekaże wam ogromnie dużo nowych i przydatnych informacji. Nad programowo poprowadzi także Klub Pojedynków. Kolejnym nowym profesorem jest Oliver Over, bardzo młody człowiek i absolwent naszej szkoły, który z pewnością zarazi was swoimi zapałem do Eliksirów. Proszę też starszych uczniów, by odnosili się do niego z szacunkiem, mimo, że kilka lat mieli okazję spędzić z nim w układach towarzyskich. - zaczął, ale dla dwóch blondynek przy stole Ślizgonów mógł skończyć.
- To on - powiedziała Carina i złapała się za głowę. Dyrektor musi jednak kontynuować. W sumie pewnie nawet gdyby wiedział, że jej się to nie podoba, to by to zrobił.
- Z oczywistych rzeczy, ale trzeba je przypomnieć. Uczniom nie wolno opuszczać Pokojów Wspólnych po godzinie 22, a po godzinie zerowej, mają obowiązek znajdować się w swoich dormitoriach. Zabrania się korzystania ze środków odurzających, alkoholowych, nikotynowych na całym terenie Hogwartu. Nie wolno odwiedzać Zakazanego Lasu bez nauczyciela. Wejście do Działu Zakazanego jest możliwe tylko za zgodą jakiegokolwiek profesora. Przebywanie na zewnątrz zamku, czy też na korytarzu podczas zajęć jest karane ujemny punktami dla domu. Macie obowiązek i przyjemność się kształcić, dlatego wagary nie są dobrym pomysłem. Młodsi, kierujcie pytania do Prefektów lub profesorów. Starsi, pokazujcie, że jesteście tu nie bez przyczyny. Teraz czas na przyjemniejszą informację. Rada zadecydowała, że w ramach integracji uczniowie klas 6 i 7 przeżyją tutaj, w zamku bal. Nie tak zwykły, bo będzie rządził się swoimi prawami. Każdy musi mieć na sobie maskę na którą nałożony zostanie czar, uniemożliwiający zdjęcie jej w pomieszczeniu. Kolejna rzecz to fakt, iż nikt nie będzie mógł się odezwać do nikogo. Cichy bal. Muzyka i taniec. Będziecie wyrażać siebie po przez gesty i spojrzenie. Ciężko będzie kogoś rozpoznać, ale oto i chodzi. Integracja moi drodzy. Ostatnią rzeczą jest fakt, że jeśli opuścicie salę to nie będziecie mogli już do niej wrócić. Sądzę, że będzie to dla was wszystkich wspaniała przygoda i nowe doświadczenie. Macie kilka dni na zadomowienie się, obeznanie z planami i przygotowania do balu. 9 września czeka was to zdarzenie! Młodsi zaś niech nie będą smutni. Bal zostaje wprowadzony jako nowa tradycja zamku, będziecie mieli, więc okazję, również przeżyć go w przyszłości. Teraz rozpocznijmy ucztę! - zakończył, a w pomieszczeniu zaczęło wrzeć. Większość nie myślała już o jedzeniu, emocje sięgały zbyt daleko, by się zajmować się czymś takim.
A Carina tylko walczyła ze swoimi myślami. Jerome i Matthew z planem pogrążaniach innych, a Hope i Rain nad tym, czy Oliver bardzo zmienił się przez ten czas. Kiedyś był po prostu spokojnym Puchonem z talentem. Od jutrzejszego dnia stanie się ich profesorem.
Wspaniale, po prostu świetne :D
OdpowiedzUsuńNajpierw kwestia Rose :P
Nadprogramowo*
Chyba masz mały problem z przecinkami, bo trochę ich tu za wiele :P
I to byłoby na tyle xP
Teraz do rozdziału:
Całkiem całkiem Ci wyszedł :D
Matthew i Jerome przypominają mi Pottera i Blacka za czasów Huncwotów. Tylko by "szlachetni" Gryfoni innym życie uprzykrzali -.-
A Centaurus ma odegrać rolę Severusa? Mam nadzieję, że nie...
Dyrektor Smith powiadasz? Czyżby pokolenie Zahariasza Smitha? :D
Oliver... Zaintrygowałaś mnie tą postacią.
Najprzyjemniejsza część rozdziału- Bal :D
Pełen tajemnic, po prostu nie mogę się doczekać 9 września <3
Ciekawi mnie, jak to wszystko się potoczy. Z pewnością będzie po balu poszukiwanie tajemniczej partnerki, z którą tańczyło się podczas Balu :D
Zakaz ponownego wejścia na salę pewnie też będzie miał swój szczególny udział :P
Nie napiszę więcej, bo na ten tydzień wypisałam cały limit :P
Wiele weny życzę i pozdrawiam
~Rose Lily Evans
Nie podoba mi się rodzeństwo Malfoy'ów. No ten inteligentny jest znośny, ale ta laska i chłopak co myśli penisem niespecjalnie. Denerwują mnie podobnie jak pusta, mentalna blondi Księżniczka. Mam nadzieję, że coś jej się stanie. Jerome za bardzo przypomina mi Pottera bym go lubiła. Tak naprawdę do lubię trzy postacie ;; Zawsze coś. Podoba mi się, że akcja nie toczy się za szybko. Nowi nauczyciele... Widzę, że jednym będzie akcja bo głupia Malfoy'ówna pewnie się w nim podkochiwała.
OdpowiedzUsuńBal - kojarzy mi się niesamowicie z moim pomysłem do ff :D Tyle, że ja całkiem inny mam w planach, a ten twój jest świetnie wymyślony. Nie wiem czy nie będzie na nim za cicho... Mimo wszystko :D
Nie mam weny do pisania komentarza. Takie niespójne to to.
Weny życzę.
Pozdrawiam,
Marika Snape