poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział I "Cisza przed burzą"

Nadszedł czas pokazać historię właściwą, czyż nie? Mam nadzieję, że wasze nadzieję się spełnią. Ewentualnie, iż rozdział was nie zniechęci. Proszę o opinię i opis wrażeń. Tylko kulturalnie i konstruktywnie. Sprawiedliwość musi być. Polecam też czytać uważnie, bo pojawi się mały przydatny później szczegół, jeśli chodzi o bohaterów. Nie zdradzę jednak niczego więcej, by nie psuć zabawy. Miłego czytania. ;)

Rozdział I "Cisza przed burzą"

***
Malfoy Manor, 31 sierpnia

Jeśli ktokolwiek sądził, że wcześniej rezydencja Malfoy'ów była zachwycając musi znaleźć nowe określenie na to, czym po latach stało się to miejsce. Budynek jest monumentalny. Śnieżnobiały z wielkim oknami i ogromną ilością pokoi. Można powiedzieć, że stał się już pałacem. Nie powinno, więc dziwić, że jego mieszkańcy, również żyją i zachowują się, jak książęta. Głowa rodziny niedawno pochowała żonę, a w budynku zamieszkują już tylko jego synowie, córka i skrzaty. On sam zaś zamieszkuję w swojej nowej rezydencji w Szkocji, kompletnie odcinając się od życia dorastających chłopaków. Niezwykły jest fakt, że to miejsce jeszcze jakoś się trzyma. Może to dlatego, że dziewuszka, która tam przebywa nie postradała zmysłów i głównie czas spędza po za jego murami. Tak więc dewastacją rodzinnego przybytku zajmują się dwaj bracia, którzy choć spokrewnieni, są porównywalni do ognia i wody. Każda ich rozmowa kończy się bardzo wybuchowo. Temperamentni. Czasami słusznie można powiedzieć, że Carina mądrzę czyni uciekając. Niewiedza jest w tym przypadku błogosławieństwem. Tak jak przy rozmowie z dnia, przed wyjazdem. Czego uszy nie słyszą, tego Cariny nie zaboli.
- Jesteś śmieszny Centaurus - stwierdził spokojnie, ale głos jego, przesiąknięty był typową pogardą. Nie potrafił inaczej odnosić się do tego człowieka. Mieli tak skrajne podejście do życia, że to cud, iż jeszcze oboje żyją. Poprawił dłonią swoją blond fryzurę i czekał na zdetonowanie bomby jaką zawsze są słowa jego brata.
- Tak? Świetnie. Co tak bardzo polubiłeś Księżniczkę? Hmm? Biedny, mały Cepheus zakochał się? - krzyczał w niebogłosy chłopak. Był zdenerwowany, choć to mało podziwiane. Są dwa tematy jakich się nie porusza podczas rozmowy z nim. Poważna gatka o dziewczynach, które dla niego były niczym zabawki i mama. Młodszy z nich, czyli obecny obwiniający, robi obie te rzeczy przy każdym ich spotkaniu.
- Idioto. Nie zastanawiałeś się może, że ona jest w jednym domu z nami? Do tego to najbardziej Ślizgońska dziewczyna, jaką kiedykolwiek poznaliśmy, wiesz o tym. Nie jest kolejną, która wejdzie Ci w ramiona, a potem rozłoży nogi. Nie ten typ chłopie. Bierz też pod uwagę, iż jej brat Cię nienawidzi i spróbuję Cię zabić przy pierwszym spotkaniu, kiedy już się dowie. Jerome i ty toczycie wojnę od chwili, gdy zderzyliście się przypadkiem na peronie na pierwszym roku, a ty sądzisz, że dasz radę na jego oczach, obmacywać jego siostrę? Jestem pewny, że nie odróżnisz nawet Sary od jej bliźniaczki. Co wtedy? Skończysz z opinią człowieka, który rzuca się na dziewczyny jak na mięso w sklepie. Ohh nie! Zapomniałem. Ty już taki jesteś - wywodził się drugi. Nikt nie będzie mu wmawiał żadnych uczuć. Za to inteligencji nie można było mu odmówić. Prawie całe życie zastanawia się, jakim cudem jego brat skończył w Slytherin'ie. Był tak podobny do Gryfona, że szczęka opada. Bardziej myślał swoimi przyrodzeniem, niż mózgiem. Sara to piękna dziewczyna, ale posiada jeszcze coś, czego on nigdy nie miał. Intelekt. W to przynajmniej wierzył młodszy z braci. Nie chciał problemów. Woli siedzieć cicho i w samotności, niż jak starszy, być w centrum uwagi. Bójki, kłótnie, ucieczki. Tak wyglądało życie starszego. O dziwo, jakby historia odbijała się na przyszłości, nienawidził się wraz z Potter'em. Wszystkie relacje uczniów obecnego 6 i 7 roku żyją w skomplikowanym świecie. Ostatnio w czasie wakacji wszystko jeszcze bardziej, zamieniło się w bagno. Centaurs przystawia się do Sary, siostry swojego największego wroga, Jerome'a. Żeby było ciekawiej dziewczyna przyjaźni się z ich siostrą Cariną, bliźniaczką Cepheus'a (spokojnie, są dwujajowi, niestety w przeciwieństwie do bliźniaczek Potter, które odróżnia tylko jeden, istotny szczegół). Tak, więc wśród wszystkich konfliktów zapowiadało się jeszcze na kolejny, chyba, że starszy Malfoy zrozumie, jakie ryzyko podejmuję.
- Nagle zrobiłeś się taki święty, co? Morderca, który martwi się o biedną dziewczynkę? Kto tutaj jest żałosny, braciszku? - ostatnie słowo zostało praktycznie wyplute przez chłopaka. Uderzył jednak w czuły punkt.
- Nie jestem święty. Jednak nie mówimy obecnie o moich czynach, tylko o tym, że zachowujesz się jak debil. Ja nie zrobiłem niczego, co miało kogoś skrzywidzić celowo. Samoobrona, jak widać nie znasz tego słowa. Twoja sprawa, ale wierz mi, nikomu nie wyjdzie na dobre to co robisz. Szczególnie Tobie. Jeśli masz w planach ją skrzywdzić to będę musiał Cię powstrzymać - zimno stwierdził chłopak. Nie łatwo było go prowokować, ale cios zadany przez jego rozmówcę zadziałał. Bolało.
- Nie możesz odmówić mi zabawy, szczególnie jeśli będzie tego chciała. Życzę Ci powodzenia, bo nie masz szans - odpowiedział mu twardo. Patrząc na nich można powiedzieć, że chyba nie mają względem siebie żadnych pozytywnych uczuć.
- Wierz mi, że zrobię wszystko, by zdjąć Ci z twarzy ten debilny uśmieszek - nie żartował. Był tak pewny faktu, że choćby miał dziewczynę zamknąć w schowku to zrobi to, by jego brat miał za swoje.
Centaurus chyba nie wierzył w to. Zignorował mimowolną obietnicę brata i opuścił pomieszczenie, zostawiając go samego.

***
ul. Pokątna, 31 sierpnia

Wiesz jak to jest znaleźć bratnią duszę? Nie ma znaczenia jaka jest odpowiedź, choć pewnie łatwiej będzie wyobrazić Ci sobie co łączy te dwie. Carina i Sara to para nierozłączna. Obie mają długie blond włosy i niebieskie oczy. Nie są jak dwie krople wody z wyglądu, ale jednak robi wrażenie takie dobranie. Mają cięte języki i charakterki, godne dzieci samego Salazara. Ambitne, sprytne i niestety wredne. Gdy są razem lepiej nie próbuj się kłócić i myśl co mówisz. Ich obroną jest atak. Są podobne, ale różne. Wypełniają swoje luki, tworząc dwuosobową armię przeciw światu. Jest tak już od czasów dzieciństwa, gdy spotkały się w Dolinie Godryka mając po 6 lat. To ten typ przyjaźni, który choć jest pokręcony, to zalicza się do wiecznych. Tego dnia zgodnie z tradycją wybrały się na wspólne zakupy. Podręczniki już miały, ale kto pogardzi nową szatą, czy miotłą? Musiały wykorzystać ostatni dzień wolność, bo już jutro wsiadają do pociągu i zaczynają morderczą pracę na  6 roku. Szły, więc uliczkami i zajmowały się sobą.
- Serio? Ty i ten pajac? - dało się usłyszeć słodki głosik jednej z dziewcząt.
- Przypominam Ci, że ten pajac to Twój brat. Do tego chodziliśmy tylko na dyskoteki. Nic więcej - broniła się Sara. Przecież umawiała się już chyba z milionem ludzi. W tym wypadku nie powinno robić to żadnej różnicy.
- Ale to wciąż pajac. Myśli tylko o tym co masz pod ubraniem - stwierdziła. Nie kłóciły się, takie rozmowy to norma, ale tym razem było troszkę poważniej.
- A kto powiedział, że ze mną też tak nie jest? Wszyscy chcą bronić mnie przed nim, a w każdej chwili mogę skończyć to sama - burknęła i przyspieszyła kroku.
- Ej! Weź się nie obrażaj. Wiem, że jesteś samowystarczalna - powiedziała doganiając ją.
- Nie ważne. Posłuchaj lepiej co znalazłam wczoraj na strychu - zmieniła temat, cóż miała to w zwyczaju. Po co męczyć dyskusją z której nic nie wyniknie? Tym razem udało się jej nawet zrobić to bardzo umiejętnie. Zachęciła Carinę do słuchania.
- Słucham Cię przecież geniuszu - odpowiedziała i szturchnęła przyjaciółkę ramieniem.
- Wiesz kim był Harry Potter? - idiotyczne pytanie, ale nikomu krzywdy nie zrobi.
- Ciężko nie znać opowieści o Twoim ultra genialnym, historycznym i bohaterskim przodku. Książka do Historii Magii opowiada o nim co kilka zdań. Prawie na każdej stronie wspomina się kogoś z tej wojny. Co to ma jednak do rzeczy? - innej odpowiedzi być nie mogło. Ich edukacja kładła nacisk na historię i pamięć, a także na sposoby obrony. Nikt nie chcę powtórzyć tamtych chwil z przeszłości, kiedy próbowano wmówić wszystkim, że są bezpieczni.
- Dobrze, że wiesz, bo temu człowiekowi zawdzięczamy zero szlabanów w tym roku - rzekła tajemniczo, a druga prawie straciła oczy. Tak bardzo mocno była oszołomiona. Oczy wyszły jej z orbit.
- Jak ktoś, kto od lat leży pod ziemią miałby nam pomóc? Oszalałaś? - Carina nie żartowała. Nic nie rozumiała z paplaniny swojej towarzyszki.
- Nie dosłownie kretynko. Znalazłam na strychu coś, co należało do niego, a wcześniej do twórców tego. Napisał w swoimi pamiętniku, że oddał to synowi. Miałam pewność, że musiał to przekazać dalej. Więc szukałam. Zasięgnęłam informacji u taty Matthew. Prowadzi on sklep, który założyli Fred i George od których Harry dostał ją. Tak, więc zapytałam jego dziadków i dowiedziałam się, że mój ojciec nie korzystał z niej, ale ukrył na strychu pod tapetą. Głupie, bo to jest genialne urządzenie. Wskazuję wszystkich w dokładnym położeniu w zamku. Nigdy więcej nie wpadniemy na nauczyciela. Świetne no nie? - wytłumaczyła Sara. Była dumna z przeprowadzonego dochodzenia. Nie była tylko zrozumieć dlaczego jej własny ojciec nie skorzystał z niej. Tyle możliwości, a on je po prostu zignorował.
- Genialne! Księżniczko, chyba będziemy miały życie jak z bajki! - zareagowała entuzjastycznie. Tak bardzo, że prawie rozdeptała dziecko. Euforia nie jest korzystna w tłumie.
- Ciszej! Kolejna nasza tajemnica - stwierdziła dziewczyna i wystawiła mały palec w kierunku przyjaciółki. To był ich znak. Chwytały się najmniejszymi palcami, aby przypieczętować swoje słowa.
- Taaa - odpowiedziała i złapała ją. Potem pobiegły już do pobliskiej kawiarni, by móc obejrzeć wspólnie znalezisko.

***
Dom rodzinny Potter'ów, 31 sierpnia

Istnieją miejsca w których ludzie się nie kłócą, nie wybuchają emocjami i są nadwyraz spokojni. Tego dnia tutaj tak było. Hope siedziała na kanapie wraz z Rain'em i nie musieli się wyzywać, czy też podnosić głosu. Dlatego spędzali ze sobą tyle czasu. Dziewczyna z siostrą spędzała niewiele czasu, bo zwyczajnie ich sposób życia nie dawał wiele możliwości, a Rain umiał ją zrozumieć. Lupin'owie którzy odeszli muszą być dumni z chłopaka. Uczciwy, lojalny i opanowany, a do tego kulturalny i z darem metamorfomagii. Dobrali się idealnie i od razu podczas pierwszego spotkania wiedzieli, że będą sobie potrzebni wśród tak wybuchowych ludzi. Ta bliźniaczka charakterem była spokojna. I jest z Gryffindoru. Kolejna istotna różnica między nimi. Choć pewnie da się znaleźć ich więcej.
- Co się dzieję Hope? Jesteś dziś jakaś nie w sosie - Rain znał ją doskonale. W sumie to jest on typem takiego człowieka, który po prostu zna się na ludziach. Czyta ze spojrzeń, a zielone oczy Hope mówią mu za każdym razem bardzo dużo.
- Nic specjalnego. Czekam na erupcję wulkanu i nie mogę nic z tym zrobić. Do bani, prawda? - odpowiedziała śmiejąc się lekko. Taka była prawda. W wakacje wszystko zaczęło się komplikować chyba tylko po to, aby na początek roku szkolnego utrudnić im życie. Jakby w szkole już ich stosunki nie były napięte.
- Znów Księżniczka? - zapytał porozumiewawczo.
- Nie nazywaj jej tak. To, że jej imię oznacza księżniczkę wcale nie przemawia za tym, że nią jest. A zresztą to zawsze jest Sara. Zapomniałeś? - miała trochę racji. Wszystkie zdarzenia, które uderzały w Hope zaczynały się od jej bliźniaczki. A i imię było zabawnie dobrane. Każdy jednak nazywał tak jej siostrę, prócz niej.
- To przezwisko. Trochę uzasadnione. Nie powinnaś się tak tym martwić. Przyjdzie burza, a potem będzie tęcza. Tak jest zawsze - stwierdził próbując ją pocieszyć. To zawsze powtarzało się tym schematem.
- Mam nadzieję. Ale teraz jest jeszcze gorzej. Jerome się wścieknie - skomentowała. Praktycznie każdy, kto znał choć trochę sytuację miał pojęcie, czym to skutkuje. Niby Hope nie jest niczemu winna, ale jej rodzeństwo znajdzie sposób, by wciągnąć ją do własnej walki. A potem zrzucić na nią wszystko.
- Damy sobie z nim radę. Teraz czas zapakować Cię, bo chyba jesteś jedynym uczniem Hogwart'u w Anglii, który nawet nie zaczął przygotowań, a to już jutro - powiedział chłopak i pociągnął za sobą dziewczynę, prosto do jej pokoju. Musi czasami pomyśleć o tym jak to jest przejmować się tylko i wyłącznie sobą. Zdrowo jest stać się chwilami egoistą.



3 komentarze:

  1. To uczucie kiedy wchodzisz na bloga swojej baty i zaczynasz komentować. Bezcenne uczucie.
    Bardzo ciekawie zaczęłaś, przedstawiłaś już na samym początku relacje niektórych bohaterów, pozwoliłaś nam trochę poznać ich charaktery. To bardzo korzystne dla czytelników, gdyż nie znamy postaci w ogóle. Są nowe wymyślone przez ciebie, ja nawet zaczęłam się przez chwilę mylić w pierwszej części, kiedy bracia Malfoy się kłócili. Podobna imiona i dlatego jednak są śliczne i niepowtarzalne. Bliźniczki Malfoy i Potter są świetne (kocham wredotę itp.) Jednak Hope jest spokojna... Taka cecha ślizgońska - opanowanie. Co mogę jeszcze napisać... Dobrze wiesz, że masz naprawdę dobry styl, pomysły. Mam nadzieję, że nie porzucisz tego projektu.
    Pozdrawiam,
    Marika Snape

    P.S. Przepraszam, że tak nieskładnie ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. To może dam najpierw głos Czepialskiej Rose :P
    Błędów było malutko:
    gatka- powinno być gadka*
    Powtórzenie, "...Dlatego SPĘDZALI ze sobą tyle CZASU. Dziewczyna z siostrą SPĘDZAŁA mało CZASU..."

    Obietnica "na paluszek"? Może i wyda się to dziwne, ale kojarzy mi się to z "Barbie", w któreś części taką obietnicę z siostrą składały...
    Muszę wreszcie poprosić o własny pokój, życie z siostrą mnie w końcu zrujnuje

    Okey, Rose powiedziała swoje, teraz pora na ogólną opinię ;)

    Ciekawie, chociaż z początku myliło mi się, kto co mówi. Będę musiała się na następny raz bardziej skupić :P
    Więc w tym rozdziale dowiadujemy się więcej o postaciach co mnie cieszy ;)
    Niektórzy opisują głównych bohaterów od 10 rozdziału...
    Polubiłam Hope i Rain'a :)
    Ale ciekawi mnie, jak potoczą się losy Jerome'a i Centaurs'a. Tak, uwielbiam obserwować, w jakim kierunku toczą się konflikty, to jest takie... No wiesz :P

    MAPA HUNCWOTÓW <3
    Jak można z czegoś takiego nie skorzystać? Przecież to skarb *.*

    Kolejna opinia, którą mogę zaliczyć do chaotycznych... Ehhh, co się ostatnio ze mną dzieje -,-
    No to życzę weny, weny i jeszcze raz weny :)
    Pozdrawiam,
    ~Rose Lily Evans :)

    Zapomniałabym, zapraszam do mnie :3
    www.this-is-a-world.blogspot.com
    Liczę na komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A co mi tam, tu też skomentuję. Błędów jest bardzo niewiele, a jeśli już to są drobne i nie przeszkadzają w czytaniu. Podoba mi się, jak przedstawiłaś relacje między członkami rodzin. Co tu jeszcze... ciekawie się zapowiada, życzę weny i czekam na więcej c:.
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń

 
Wyprzedzając bieg historii - Blogger Templates, - by Templates para novo blogger Displayed on lasik Singapore eye clinic.