niedziela, 7 września 2014

Rozdział V "Wypadki losowe"

Udało się! Mam nadzieję, że będzie dobrze. Rozdziały będą pojawiały się prawie na pewno w weekendy, bo mój plan lekcji nie pozwala nawet na oddychanie. Tak więc niestety, ale tylko taka opcja została. Liczę na to, że przeżyjecie taki układ i będziecie dalej czytać.
Przepraszam także, że dopiero dziś pojawia się rozdział, ale miałam do załatwienia swoje prywatne sprawy, a także, iż jest dużo błędów. Klawiatura jest okropna dla mnie ostatnio...

Rozdział V "Wypadki losowe"

***
Wielka Sala, 10 września

Śniadanie na którym o dziwo pojawili się wszyscy. Co za zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że wczorajsza zabawa dla niektórych uczniów była "gruba". Przeżyli, więc jest jakiś postęp. Szkoda tylko, że niektórzy wyglądają jak żywe trupy. Nic się jednak z tym nie zrobi, skoro nocą miało się ciekawe zajęcia. Dzień się dopiero rozpoczął, a już przed niektórymi nowa dawka emocji. Sara siedziała sobie spokojnie przy stole Ślizgonów rozmawiając z Cariną, gdy nagle poczuła przy swoim uchu czyjś oddech. Zdrętwiała i odruchowo sięgnęła po różdżkę, lecz ta sama osobistość złapała ją swoją silną dłonią za nadgarstek.
- Księżniczko, wiem, że rzucasz bardzo dobre zaklęcia, nie musisz ponownie mi tego udowadniać, ale pamiętaj, że się odegram. Miłego dnia - wyszeptał do niej znajomy głos Cepheusa, który po chwili oddalił się, by zająć miejsce kilka krzeseł dalej. Dziewczyna nie miała nic przeciwko temu. Konkurowanie z nim i jego pomysłami mogło okazać się bardzo ciekawe. Kilka osób przyglądało się temu z zastanowieniem, ale szybko odwrócili spojrzenia, kiedy pojawił się kolejny z braci Malfoy'ów.
- Co robiłaś z tym debilem? - zapytał wkurzonym głosem i objął ją w pasie. Co raz bardziej przestawało jej się podobać, że robi z niej swoją własność. Ignorowała jego zaloty do innych dziewczyn, czy też średnio obleśne zachowania, ale miała granicę. Był zaledwie jej przykrywką, a ona\dla niego jakąś zdobyczą. Rozumiała, że mógł się chlubić swoim "osiągnięciem", ale z każdym dniem miała ochotę mu odebrać to. Prócz twarzy nie ma w nim nic wartego uwagi. Nagle przez myśl przeszło tej dziewczynie, że jego brat jest do niego jak\ogień do wody. Oczywiście szybko zaprzeczyła, że Cepheus jest lepszy, ale to raczej z czystej przekory niż uznania faktu.
- Co on robił ze mną. Tak powinno zabrzmieć poprawne pytanie - burknęła wkurzona, Carina patrzyła na to zdarzenie i miała ochotę przekręcić oczami. Jakim cudem ona jest z kimś takim spokrewniona?
- Mów, a nie bawisz się w słowne gierki - odpowiedział jeszcze bardziej władczo niż wcześniej. Osiągnął tym samym skutek przeciwny do upragnionego. Jej się nie kontroluję w ten sposób. Jest uparta i zbyt dumna, by pozwolić sobie na takie traktowanie. Nie musi mu się z niczego spowiadać, a szczególnie z jakiegoś przypadkowego spotkania (dla niej napastowania, ale przecież nie użyję takiego słowa względem niego)
- Nic, co by było ważne. Niech twój braciszek Ci opowie - mruknęła jeszcze bardziej oschle od poprzedniego razu. Zdjęła z siebie jego dłonie i zwróciła się szybko do przyjaciółki.
- Idziemy? - krótko, ale obie wiedziały, że nie ma zbytnio czasu na jakąś kreatywność. Porozumiewały się bez słów i magii.
- Jasne. W końcu czeka nas ciężka lekcja - powiedziała druga i już po chwili były w drodze ku wyjściu, a Centaurs nie miał specjalnej sposobności, by zareagować. Poszukał więc okazji dalej. W końcu to przecież wszystko wina jego brata! Pośpieszył ku niemu i to od niego oczekiwał odpowiedzi.
- Powiesz mi kurwa dlaczego przystawiasz się do mojej dziewczyny? - Nie miał nawet pojęcia, co ten powiedział, o co chodziło, ale dla niego sprawa była oczywista. Mózg niby jest, ale jego ograniczenie przerastało wszystko.
- Pierw ty mi powiesz czemu pukasz jakąś brunetkę, a z tego, co pamiętam to Sara jest blondynką? - Jeden zero dla niego. Centaurus zdębiał po usłyszeniu tych słów. Nie potrafił sobie przypomnieć kiedy ten ich widział. Za to brunetkę, której imienia już nie pamiętał wspominał raczej dobrze. Była chętna, jemu to wystarczyło.
- Nie chcesz iść się jej pochwalić? - zapytał jeszcze wykorzystując chwilę swojego triumfu. Wreszcie zaczął wprowadzać w życie swój plan.
- Jeśli ty, albo którakolwiek z osób, które siedzi przy tym pieprzonym stole powie choć słówko to pożałuje - stwierdził głosem, który na prawdę brzmiał poważnie, o ile to możliwe w jego przypadku.
- Groźby Ci nie pomogą, braciszku - jadowicie odpowiedział\mu drugi, tyle, że z o wiele większym pokładem spokoju.
- Zobaczymy, kiedy dostaniesz po swojej zadowolonej mordzie - Wciąż groźby! Nieprzyjemnie.
- Wiesz, co? Proponuję mały zakład. Nie powiem ani słowa o tym jeśli go przyjmiesz - Szatański plan? Tak!
- Niech będzie - Jak kogoś dobrze pogrążyć? Wejść mu na ambicję. Wtedy masz idealny punkt, by uderzyć.
- Mam cały semestr by ją w sobie rozkochać, a ty, by ją przy sobie zatrzymać. Jeśli spieprzysz powiem jej wszystko, a ty już nigdy nie spróbujesz "wiązać się" z żadną Ślizgonką. Ponad to przyznasz podczas jakiegoś posiłku, że to zrobiłeś - Grubo, i niesprawiedliwie względem Sary, ale akurat w tym starciu chodziło o coś więcej niż o nią. Cepheus planował pogrążyć brata i zrobić przysługę światu. To było ważniejsze.
- Wygram to - stwierdził jedynie i złapał brata za dłoń na znak, że przyjmuję wyzwanie i odchodzi.

***
Klasa Eliksirów, 10 września

Nie żeby ktoś protestował, ale nauczyciel którego zna się to dziwna sprawa. Wchodzić do sali, a przed tobą człowiek z którym niedawno śmiałeś się na korytarzach i wygłupiałeś, jadłeś posiłki i mijałeś między zajęciami. Teraz będzie Cię uczył, oceniał. Świat oszalał. Carina do sali weszła wmieszana w tłum. Usiadła pomiędzy jakimiś Krukonami, których nie znała i prosiła Merlina, by wszystko przeszło spokojnie. Sara zaś weszła do sali ostatnia. A jedyne wolne miejsce było obok Cepheusa. Co za zrządzenie losu. Według niej, bo chłopak bardzo zadbał o to, by właśnie tak się potoczyło. Kiedy wszyscy już siedzieli Oliver zaczął mówić.
- Nie znamy się od wczoraj. Wiecie kim jestem, a co teraz robię również. W skrócie będzie tak, że jak dla mnie możecie mówić do mnie po imieniu, zachowujcie jednak należyty szacunek. Punkty będę odejmował za głupie zachowania, dodawał za osiągnięcia. Nie chcę być tyranem, ale Eliksiry to zajęcia wymagające. Niby już się ich uczyliście i tak dalej, w końcu kontynuujecie je, ale wiem, że przez SUM'y łatwo się prześlizgnąć. Mugol, by się nauczył wymaganego minimum, więc nie czujcie się zbytnio dumni. Z zajęć możecie zrezygnować, ale tylko podczas pierwszego miesiąca, a potem utknięcie tu. Dziś zajmiemy się Eliksirem Wzmacniającym. Nie jest skomplikowany, chyba, że pomylicie jakiś składnik. Wtedy zacznie bulgotać i poplami was. Nic się nie stanie wam, więc bez paniki w razie czego. Osoba, która jako pierwsza uwarzy go poprawnie otrzyma 15 punktów dla swojego domu. Wszystko macie na tablicy, Zaczynajcie - I tak właśnie wszyscy zaczęli zajmować się tym, korzystając z tego, co mieli na swoich stanowiskach. Jakby pechem nie było to, że właśnie on prowadzi zajęcia to Carina miała przyjemność doświadczyć okropnego zbiegu okoliczności. Na jej stanowisku brakowało jednego składnika, co oznaczało, że mu się zgłosić. Świetnie.
- Oliverze, na mojej ławce nie ma specjalnego woreczka podstawowych ingerencji z ziół do tego eliksiru, Czy mogę wyjść do schowka i przynieść je sobie? - zapytała spokojnie powtarzając sobie w myślach: "To tylko nauczyciel, nikt więcej".
- Chodź ze mną. Muszę mieć pewność, że nie zabierzesz niczego więcej, bądź się nie pomylisz. Może nie wysadzą sali niegroźnym eliksirem - Mówił szczerze, a do tego nie mógł przewidzieć gdzie usiądzie. Zwykłe zrządzenie losu. Tak więc weszli do pomieszczenia w którym przetrzymywano szkolne zapasy. Nie było to pomieszczenie specjalnie wielkie, ale też dało się w nim dwóm osobą swobodnie poruszać.
- Proszę - krótko stwierdził i złapał jej nadgarstek, by drugą dłonią włożyć w jej woreczek. Mimo, że już go trzymała, nie puścił jej. Merlinie... za co?
- Puść mnie - Znowu ten ton, jakby cała nienawiść świata miała na niego spłynąć.
- Spotkamy się? Chciałbym porozmawiać - Czy on na prawdę myślał, że może sobie od tak chcieć i dostać to? Cóż, może tak, ale ta dziewczyna wcale nie miała na to ochoty, Nie odchodzi się po prostu i nie wraca potem licząc na czerwony dywan.
- Nie żartuj nawet. Nie mamy o czym - Wciąż dzielnie trzymała się swojej postawy. Wybaczenie istnieję, ale ona sądzi, że nie dla niej.
- Jestem palantem, wiem. Zasługujesz na kogoś kto nie będzie Cię ranił. Nie zmienia to jednak faktu, że nie umiem zapomnieć - Był bliski załamania. To facet, nie czyta w cudzych mózgach i nie rozumie wielu sygnałów.
- Widzi, coś nas łączy. Ja też nie umiem zapomnieć tego, co zrobiłeś - Miała go dosyć. Nie ulegnie mu pod wpływem czegoś takiego. Gdy rozbije się lustro, to resztki idą do wyrzucenia, a nie próbuję się je skleić. Bo nawet scalone jakoś, nie pokaże już tego samego odbicia.
- Ja... - zaczął, ale zabrakło mu słów.
- ... jestem kretynem i właśnie sobie odpuszczam. Tak brzmi poprawne dokończenie zdania. Teraz przepraszam, ale mam zadanie - Tak to się skończyło. Wyszła i zabrała się do pracy. Wiadomo, że nie będzie pierwsza i pewnie w ogóle nie skończy tego eliksiru przez swoje zdenerwowanie, ale chociaż udało się jej zachować twarz. Wróciła miedzy uczniów zwyczajnie i nie dała po sobie niczego poznać. On zaś wyszedł tuż za nią, z mniej przekonującą miną, ale nikt, kto nie wiedział, co ich łączyło nie zwrócił na to uwagi. Czyli większość. Nie licząc Aiden'a, który uważnie mu się przyglądał, jak i reszcie klasy. W sali jednak rozgrywała się jeszcze inna mała bitwa.
Sara skupiała się na swojej pracy w 100%. Każdy szczegół musiał być idealnie wykończony. Eliksiry to dziedzina magii w której nie ma miejsca na pomyłki, co bardzo się jej podobało. Perfekcja. Pewnie byłaby i tym razem najlepsza, gdyby nie fakt, iż Cepheus nagle wrzucił coś do jej kociołka, przez, co substancja zaczęła bulgotać, a na jej szatę wylądowało ich sporo i zostawiło plamy. W napadzie złości uniosła kociołek i wylała resztę jego zawartości na prowodyra. Teraz dopiero będą mieli problem.
- Akurat was nigdy bym o to nie podejrzewał. Pierwsze zajęcia, a wy już zarabiacie szlaban. Dziś wieczorem, godzina 18 jesteście tutaj. Obydwoje. Aiden zdobył 15 punktów dla Ravenclaw'u. A teraz możecie już wyjść - To zdecydowanie nie jest dobry dzień dla nich. Do tego Oliver prosi się o kolejne kłopoty. Oni razem na szlabanie? To oznacza, że zyskają kolejny. Albo nie przeżyją tego spotkania,
- Gratuluję Ci. Właśnie rozwaliłeś mi dzień - Cepheus na to oświadczenie tylko uniósł brew i uśmiechnął się w sposób, który pytał ironicznie "nie cieszysz się?"
- Jeszcze mi podziękujesz - Pinky i Mózg przy jego dziwnych działaniach są słabi w podbijaniu świata.

***
Korytarz przez Klasą Eliksirów, 10 września


Wszyscy rozpłynęli się. Tak bardzo śpieszno im było to tablicy. Czym były tablice? Cóż to magiczny informator na każdy holu. Ułatwia to organizację życia szkoły. Uczniowie sprawdzają kto na jakim roku, gdzie i z jakim domem ma zajęcia. Ponad to ważne informację pokazywały się na niej. Tym razem rzecz była istotna. Nawet Sara i Carina nie miały okazji pogadać o przeżyciach dopiero co zakończonej lekcji, gdyż już zaczynały żyć istotnym ogłoszeniem.

Międzynarodowa Konferencja Alchemików w Kairze!

Od stuleci na tejże konferencji przyznawane były złote medale w dziedzinie zajmującej się prastarymi sposobami na tworzenie eliksirów za wybitne osiągnięcia z Eliksirów i Alchemii. Co więcej debatowano, głosowane i dyskutowano na temat działania pewnych specyfików, przedstawiano nowe rozwiązania i pomysły, najstarsi dzielili się swoją wiedzą z dziedziny Alchemii, a młodsi poszerzali swoje horyzonty o nowe doświadczenia. Alchemia to nie tylko próby znalezienia sposobu na wieczne życie. Ponownie postanowiono reaktywować założenia i ideały tej akcji. Niegdyś uczniowie na dwóch ostatnich latach nauki mogli wybrać te zajęcia. Obecnie wycofano je przez zbyt małe zainteresowanie jednakże nadszedł czas wrócić do korzeni! Może czasy niezwykłego Nicolasa Flamela już minęły, ale nie jest powiedziane, że obecni twórcy kiedyś nie dorównają jego osiągnięciom. Najlepsza młodzież ze wszystkich szkół magii na świecie wezmą udział w tym przedsięwzięciu. Z każdej po 3 osoby wybrane przez grono pedagogiczne danej placówki. Niech podejmą się próby wejścia w przeszłość i ulepszenia przyszłości łącząc znane z nieznanym! Dla na prawdę wyjątkowych uczestników otworem stoi późniejsze kształcenie się w stronę eliksirów i alchemii w Ośrodku Szkoleniowym w Londynie im. Nicolasa Flamela, jedynym ośrodku do którego przyjmowani są osoby tylko i wyłącznie z samymi Wybitnymi! Niepowtarzalna okazja dla młodzieży i ich opiekunów.

Na udział w konferencji zaprasza

Grono zasłużonych medalistów
Międzynarodowej Konferencji Alchemików w Kairze

Tak właśnie wszystkie plany skupienia się poszły w niepamięć. Można wyciągnąć tydzień ze szkoły i zdobyć klucz do późniejszego kształcenia się. Nikt nie może zaprzeczyć, że to okazja. Po Alchemii połączonej z Eliksirami zakres zawodów na przyszłość jest bardzo duża, dlatego nie przyjmują tam byle kogo. Niektórzy odeszli od tablicy zdołowani, inni napełnieni chęcią walki i wysokimi ambicjami. Oto i wielka szansa dla utalentowanych i zawód ogromny dla prostaczków i przeciętnych. W końcu nikt już tam nie został, bo i czekała na nich reszta dnia. Mimo to w szkole ponownie wrzało. 

***
Klasa Eliksirów, 10 września


No i się zaczęło dopiero. Jakby wrażeń było dziś mało to dwójka jakże charakternych osób została zamknięta w klasie i zmuszona do sprzątania jej. Ułożenie ingerencji w kolejności alfabetycznej w schowku, umycie ławek, spisanie braków w zaopatrzeniu, umycie wszystkich kociołków. A to wszystko ma zostać wykonane w zaledwie trzy godziny bez użycia magii. Chyba nie da się załatwić ich gorzej. Początkowo nie rozmawiali ze sobą. Działało to, kiedy czyścili wszystko. Jednak gdy przyszło do porządkowania alfabetycznego... cóż, była to porażka na całej linii i musieli wreszcie się dogadać. 
- Zdejmijmy wszystko, potem będę Ci podawać, a ty układać - zadecydował szybko chłopak. Chyba nie spodziewał się sprzeciwu.
- Czemu niby? Łatwiej byłoby zdjąć tylko to, co jest źle. Mniej pracy - burknęła. Nie robiło to wielkiego znaczenia i tak dadzą jakoś radę, ale sam rozkaz wydany w jej stronę był irytujący.
- Ze Centaurusem też idziesz na łatwiznę, co? On robi z Ciebie puchar i przestawia jak mu pasuję. Wygodny układ, nie powiem, że nie - Kopał sobie bombę i czekał na wybuch. Inteligentnie.
- To nie dotyczy Ciebie, więc nie rozumiem po co się mieszasz - Bomba miała jednak opóźniony zapłon. 
- Mój brat i dziewczyna z mojego domu. Trochę jednak dotyczy mnie - Teraz przecina kabelki, niby przypadkiem, ale jednak nie.
- Nic nie zrobisz. Jesteśmy razem i tyle. Cała filozofia - Wciąż bez wybuchu. 
- Nie powinniście być. Sądzę, że raczej się szanujesz, a część naszego domu już wie, co on robi kiedy jesteście niby w związku - Skoczył na bombę! I wciąż nic.
- Powiesz mi co? I tak to nic nie zmieni, ale nie lubię niedopowiedzeń - Wow! Prowadzili prawie rozmowę. Mimo, że on był saperem, a ona bombą.
- Dowiesz się w swoim czasie. Jednak pierw masz mi coś do udowodnienia. Chyba pamiętasz? - Zmiana tematu, po prostu idealnie. Nikt nic nie wie, ale zawsze warto.
- Tak. Ale nie mam na to czasu. Jest wiele lepszych rzeczy do robienia - stwierdziła tylko i zaczęła sama układać w schowku. Chłopak stanął za nią i kontynuował.
- Na przykład?
- Konferencja w Kairze. 
- Tak? Z wielką chęcią pomogę.

I tak właśnie zaczęły się wypadki losowe, które w większości miejsca mieć nie powinny.
Czasami największe niebezpieczeństwo to wiedza.



1 komentarz:

  1. Nie będę się rozpisywać... Boli mnie głowa.
    Zakład chłopaków mi się nie podoba. Jak można tak się bawić dziewczyną? Jak można "ot tak" kogoś ranić? Tss to już nie jest wredne, a prostackie. Cepheus jest inteligentny i ma potencjał, ale takie zabawy, by tylko zniszczyć swojego brata.
    Biedna Carina... A może biedny Oliver. Trudno powiedzieć. Ona nienawidzi z powodu miłości, on umiera z miłości. Jedno i drugie jest bolesne i póki nie porozmawiają to ból będzie rósł. Carina wkurwia... Powinna go wysłuchać i wyjaśnić. Miałaby spokój. Ach tak... w głębi duszy nie chce spokoju, czyż nie?
    Sara taka perfekcjonistka, a Cepheus taki cwaniak... Załatwić sobie taki szlaban. Aiden krukon a obserwuje niczym wąż. czujny, wszystko widzi. To tak jak ja... Cóż, ciągle się uczę.
    Kair? Eliksiry i Alchemia? Intrygujące, bo ja kocham eliksiry i czekam na ten wątek z niecierpliwością.
    Ogólnie jak zawsze ciekawie. Porównanie do bomby i sapera mistrzowskie. Życzę weny.
    Pozdrawiam,
    Marika Snape

    OdpowiedzUsuń

 
Wyprzedzając bieg historii - Blogger Templates, - by Templates para novo blogger Displayed on lasik Singapore eye clinic.